piątek, 28 lutego 2014

Cz.26

Zanim zaczniecie czytać włączccie tą pisoenke :)
<3
*Harry*
-Przepraszam..Ja nie wiedziałem- spuściłem głowę.  Miałem mieszane uczucia. Z jednej strony Nicol została zamordowana przez ludzi Huntera...To czemu Natalie pracowała dla niego? Po tym co się przed chwilą dowiedziałem, jeszcze bardziej znienawidziłem Huntera.
-Nic się nie stało. Skąd mogłeś wiedzieć? Nic nie mówiłam o mojej rodzinie..Ja nie lubię mówić o moich bliskich ale jesteś ważną osobą w moim życiu i chciałabym ci troszkę opowiedzieć. Wtedy jak się poznaliśmy powiedziałeś że wiesz o mnie wszystko i zacząłeś opowiadać o moim ojcu. Mówiłeś że miał wypadek. To nie jest prawda. Mój tata był pijakiem. Codziennie wracał wypity lub wogóle nie wracał. Pewnego dnia mój tata przesadził z alkoholem, choć robił to codziennie wtedy wypił o wiele wiecej. Gdy wrócił do domu zaczął bić moją mamę. Miałam wtedy zaledwie 6lat i mało co pamiętam. Wiem że gdy mój tata uderzył mamę zobaczyłam coś czego nigdy w oczach mojej rodzicielki nie widziałam.  Nie to nie był smutek ani rozpacz. Była uśmiechnięta mimo iż strasznie ją pobił. Nadal nie wiem czemu w tamtej chwili się uśmiechnęła ale może nie chciała mi pokazywać bólu jaki czuła w środku? No nic....Gdy tata pobił mamę do nieprzytomności wyszedł, trzaskając drzwiami. Wiecej go już nie zobaczyliśmy ale gdy miałam 12 lat wrócił, ale nie sam. Z Hunterem. Okazało sie że mój cudowny ojciec jest takim chujem i dołączył do gangu. Kazał zabić mamę na moich oczach. Zrobili to. Gdy ona umierała powiedziała że zawsze przy mnie będzie. Na pogrzeb mamy przyszła tylko Kathy. Ona jest o rok młodsza ode mnie czyli ze wtedy miała lat 11. Mnie zabrali do gangu a jej kazałam uciekać. Nie chciałam żeby sie jej coś stało. Wolałam sama stracić życie niż znowu patrzeć jak umiera osoba którą kocham.-Opowiadając to krztusiła się łzami. Rozumiem ją. Widziała śmierć swojej matki. Najgorsze jest to że zabił ja jej mąż. Jak można być takim dupkiem?
-Harry jest jeszcze coś co powinieneś wiedzieć ale nie wiem jak ci to powiedzieć...
-Jeśli nie chcesz, to nie musisz. Widzę jakie to dla ciebie trudne.
-Tak to prawda. Jest dla mnie trudne ale dzieki temu zdarzeniu nauczyłam sie czegos
-Czego?
-Że w życiu trzeba być silnym i nie okazywać tego że jest inaczej ponieważ możesz przepłacić to życiem. Tak jak moja mama.
-Nie rozumiem jednej rzeczy...
-Jakiej?
-Kathy jest twoją siostrą prawda?
-No tak
-No właśnie. Jest tylko o rok od ciebie młodsza. Ludzie Huntera nie szukali jej? Przez te wszystkie lata jej nie znaleźli?
-Szukali jej ale...
-Tak?
-Powiedzieli ze jeśli się z nimi wszystkimi prześpie oni przestaną jej szukać.
-Co?!-Krzykłem. Nie mogłem w to uwierzyć. Ona mając zaledwie 12 lat została zgwałcona przez takich pojebanych facetów z gagngu tylko dlatego żeby oni nie szukali jej siostry?!
-Harry musisz coś jeszcze wiedzieć.
-Co?
-Hunter to mój ojciec. Tak nazywam sie Natalie Hunter.

sobota, 22 lutego 2014

Cz.25

*Harry*
Moje serce zamarło ale i nie wiedziałem co zrobić. Wybrałem najgorszą z możliwych. Poszedłem tam.
-No witam-odparłem z uśmiechem na ustach mimo iż bałem się jak cholera.
-Ha...Harry?Co tu tutaj robisz?-Zaczęła się jąkać Nat. Podeszła do mnie i uściskała. 
-Jak tu się dostałeś? -wszeptała mi w koszule
-Tak jak przedtem-próbowałem nie okazywać mojego strachu.
-Proszę.Nie próbuj tego więcej.
-Nie cieszysz się?
-Cieszę tylko...
-No powiedz Natalie.Powiedz wszystko swojemu kochasiowi-Odezwał się jej ,,były'' szef. Zmrużyła na niego oczy a następnie jej brązowe źrenice napotkały moje.
-Nie możesz tu przebywać.-po jej policzku spłynęła łza.
-Czemu?
-No kurwa jasna! Mam mu sam powiedzieć czy sama raczysz mu wszystko wyjaśnić?-Krzyknął szef Natalie a ta podskoczyła z przerażenia. Nie mogę sobie wyobrazić tego że Natalie mogła pracować dla takiego wstrętnego chuja. Był obleśny.Miał może z 50 lat.Ciągle w swoim pysku miał cygaro.Był gruby oraz przemądrzały. Nigdy go nie lubiłem i nie polubie.
-No bo...
-Mniejsza-Przerwał szef.
-Nazywam się Hunter tak dla twojej informacji. Nie możesz tu przebywać ponieważ uśmiercą cię tak jak tą ździrę.-skinął głową w stronę Nat która trzymała swoje ręce na twarzy i szlochała. 
-Ździrę?- splunąłem a on sie perfidnie zaśmiał. Podszedłem do niego i z całej siły uderzyłem go w twarz. Gdy okładałem tego szmaciarza Natalie podbiegła do mnie i odciągnęła.
-Jak na takie drobne ciało masz trochę siły-podniósł się ocierając w tym samym czasie krew spływającą z jego nosa.
-Może chciałbyś dołączyć do umarłych i znajdować się w naszym gangu? Razem z Natalie?
-Nie popełnię tego błędu co ona.-Wyszedłem z pokoju a za mną Natalie. Chwyciła za rękę,obróciła w swoją stronę i namietnie pocałowała.
-Chodź-pociągnęła mnie i oboje ruszyliśmy w stronę dużych,czarnych drzwi.
-Co tam jest?
-Inny świat-odpowiada i popycha drzwi. Moim oczom ukazuje się łąka ze zwierzętami i roślinami a w oddali widać jakiś las. Promienie słoneczne oślepiają mnie na co Natalie chichocze.  Idziemy przez łąke rozmawiając o Nicol. Bardzo ją cieszy że dałem jej tak na imię ale też smuci bo to po jej matce. Zdziwiła mnie ta reakcja i postanowiłem zapytać czemu taka a nie inna.
-Siadaj -odpowiada.Tak jak kazała tak zrobiłem.
-Zareagowałam tak ponieważ moja mama została zamordowana przez ludzi Huntera.



środa, 12 lutego 2014

Cz.24

*Harry*
Obudziłem się w swojej sypialni. Niestety. Chciałem wrócić do tamtego pomieszczenia. Chciałem poczuć ciepły dotyk na mojej skórze. Usłyszałem pukanie, chwile później zobaczyłem wchodzącą Perrie do pokoju. Usiadła koło mnie na łóżku. Spojrzałem na nią. Była przestraszona. Czemu? Sam nie mogłem odpowiedzieć sobie na to pytanie. Odwróciłem wzrok w stronę okna kiedy dziewczyna przerwała ciszę.
-Masz śliczną córkę.
-Urodę odziedziczyła po Natalie
-Tak to prawda. Jest bardzo podobna do Natalie ale do ciebie również. 
Sztucznie się uśmiechnąłem na jej stwierdzenie. Dziewczyna zaczęła bawić się swoimi palcami. Wiedziałem co to oznacza. Zawsze tak robiła gdy miała coś na sumieniu. Coś ją dręczyło.
-Harry...Wiem że ci ciężko gdy rozmawiamy o Natalie ale muszę ci coś powiedzieć.
-Tak?- odwróciłem się w jej kierunku.
-No bo ona mi się ukazała. Nie wiem jak to możliwe. Wiem że teraz pomyślisz że jestem jakąś wariatką z urojeniami ale ja ją naprawde widziałam!
-Rozumiem. Jak ci się ukazała? Co robiła? I kiedy ją zauważyłaś?
-Ujrzałam ją wtedy kiedy Niall zadzwonił do mnie z wiadomością że jesteś ojcem. Gdy szłam do salonu gdzie siedział Zayn nagle na mojej drodzę ukazała się ona. Miała uśmiechniętą twarz. Przyglądała mi się gładząc swój brzuch. Mnie wtedy ścięło z nóg. Nie wiedziałam co robić. Panikować czy może zobaczyć co dalej bedzie robiła? Wybrałam to drugie. Podeszła do mnie gładząc ramie. Wystraszona przez łzy spytałam co chce a ona odpowiedziała że wrócić do nas i zniknęła.-Perrie nie mogła pohamować płaczu. Wiedziałem że to dla niej musi być trudne szczególnie dlatego że pierwszy raz zobaczyła ducha. Mocno przytuliłem ją do siebie próbując ją uspokoić. Po czasie dopiero ,,ogarnęła się.'' Wstaliśmy z łóżka i poszliśmy na dół do salonu gdzie znajdowali się wszyscy. Siedzieli,pili,śmiali się i bawili się z dzieckiem. Gdy zobaczyli mnie i Perrie stojących w progu drzwi od razu umilkli. 
-Ducha zobaczyliście czy co?-zażartowałem.
-Nie tylko...Ach nie ważne- odparł Lou.
Perrie poszła koło Zayn'a siadając mu na kolanach a ja podszedłem do Nicol którą trzymał Niall. Wziąłem małą na ręce chodząc po całym salonie z nią. O 22 wszyscy pojechali do swoich domów. Zostałem tylko ja z Niall'em i małą.
-Ja pozmywam i tu posprzątam troche a ty idź uśpić małą-powiedział Niall łapiąc puste butelki po wypitym alkoholu zanosząc je do kuchni. Otworzył kosz i zwinnym ruchem szklane butelki znalazły się w koszu. Poszłem na górę. Zaniosłem Nicol do jej pokoju. Szybko usnęła. Poszedłem do swojej sypialni. Zrzuciłem moje ubrania i położyłem się do łóżka otulając się ciepłą kołdrą. Wyobraziłem sobie że jestem w tym ciemnym pokoju co przedtem. I znalazłem się tam! Uradowany wstałem z zimnej podłogi i ruszyłem w kierunku drzwi. Otworzyłem je i poszedłem w kierunku w którym dochodziły krzyki Natalie i jej szefa.
-Słuchaj kurwo on tutaj nie może przebywać rozumiesz? Jak sąd ostateczny dowie się że przyprowadziłaś go tutaj on może zostać uśmiercony na zawsze i nikt ale to nikt nie będzie w stanie mu pomóc.!!!!

wtorek, 11 lutego 2014

Cz.23

*Harry*
Ja nie mogę oddać swojego dziecka! Kocham Nicol. Wiem będzie mi trudno ją wychować bo bez opieki kobiety.. Nicol zostaje. Nie pozwole na to żeby ktoś inny zajmował się moją córką.
-Harry dobrze robisz- przed moją twarzą pojawiła się Nat.
-Ja chce żebys wróciła!
-Kochanie to nie takie proste. Ale...Zamknij oczy. Wyobraź sobie że jesteś w ciemnym pomieszczeniu. Zaśnij.
-A to coś da? No właśnie! Nic!
-Uwierz mi-zniknęła. Tak jak poprosiła tak też zrobiłem. Obudziłem się w pomieszczeniu w którym nic nie było tylko czarne ściany. Siedziałem na środku pokoju. Po co Natalie chciała żebym zasnął? Nagle poczułem znajomy dotyk na moim ramieniu. Odwróciłem się i ujrzałem ją! Natalie patrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy. Zdziwiło mnie to że gdy podbiegłem i przytuliłem ją to poczułem jej ciało. Zacząłem ją pytać czemu tak się dzieje a ona mi wyjaśniła:
-To jest tak że...Przeniosłeś się do świata zmarłych...
-Co?!- rozszerzyłem oczy. Ale jak to? Ja kurwa w świecie zmarłych? Ale jak to możliwe?
-To działa tak. Wyobrażasz sobie ten pokój i twoja dusza się tu przenosi a twoje ciało zostaje tam na ziemi. W domu nie oddychasz więc jak ktoś cię teraz znajdzie to pomyśli że umarłeś.-Moje oczy z każdym wypowiedzianym słowem stawały się coraz większe. To było coś nie do pomyślenia. Natalie wtuliła się w moje ramie.
-Kocham cię-wyszeptała mi do ucha.
-Ja ciebie też-odparłem i pocałowałem ją w czubek głowy.
*Natalie*
Harry przeniósł się do mojego świata no i oczywiście zaczął o wszystko wypytywać. Opowiedziałam mu jak to wszystko funkcjonuje ale nie powiedziałam mu wszystkiego. Gdy tylko go tutaj zobaczą może stracić życie jak straciłam ja. Staliśmy wtuleni w siebie tak dobre kilkanaście minut. Niestety musiałam to przerwać. 
-Musisz już iść- oderwałam się od Hazzy a po moim policzku spłynęła łza. Nie chciałam żeby odchodził. Strasznie długo go nie widziałam, nie czułam jego dotyku. Pragnęłam żeby został ale nie mógł ryzykować życia.
-Ale ja chce jeszcze z tobą pobyć. 
-Nie możesz. Połóż się na podłodze i pomyśl że jesteś w swojej sypialni. Śpisz.-odparłam i ruszyłam w kierunku drzwi. Gdy chwyciłam klamkę poczułam jak ktoś chwycił moją ręke. Był to Harry. Zwinnym ruchem przyciągnął mnie do siebie, chwycił za głowę i namiętnie pocałował.
-Będę cholernie za tobą tesknić.-po jego poliku spłynęła łza.
-Ja za tobą też -odparłam i patrzyłam jak Harry kładzie się na podłodzę. Kilka minut później go już tutaj nie było....


Podoba się?
25Kom i daje next ;3

wtorek, 4 lutego 2014

Cz.22

*Harry*
-Słucham?-zerwałem się z łóżka do pozycji siedzącej. Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie się dowiedziałem. Ja jestem ojcem! Ale zaraz,zaraz. Kathy jest w ciąży? Co kurwa?! Nie zabezpieczyliśmy się?!
-Pani Natalie umierając była w ciąży. Miała do wyboru albo życie dziecka albo swoje. Powiedziała że nie potrafiłaby uśmiercić swoje dziecko dlatego też ona zmarła a dziecko żyje.-tłumaczył mi lekarz.
-Dobrze rozumiem no ale jak Natalie mogła urodzić skoro napewno nie była w dziewiątym miesiącu ciąży i nie miała dużego brzucha?
-No więc.. To też nas dziwi. Gdyby pani Natalie brała jakieś tabletki odchudzające to i tak by było troszkę widać zmiany w okolicach brzucha. A wymiotowała?
-Nie. Nie przypominam sobie. Przy mnie napewno nie wymiotowała.
-To poprostu zaprzecza wszystko. To poprostu jest niemożliwe! Pani Natalie to jakiś anioł!
-Teraz już tak-spuściłem głowę a po moim policzku spłynęła łza.
-Przepraszam. Nie powinienem był tak mówić.
-Nic się nie stało. Poprostu jestem przewrażliwiony na tym punkcie.
-Rozumiem. Chciałby pan zobaczyć swoje dziecko?
-Tak jasne!- wstałem z łóżka ale od razu poczułem jakiś śliny ból w okolicach brzucha. W ostatniej chwili złapał mnie lekarz.
-Nic panu nie jest?- położył mnie na łóżku.
-Nie. Znaczy nie wiem. Nigdy mnie tak nie bolało.
-Niech pan podniesie bluzkę.-tak jak kazał tak też zrobiłem. Nagle naszym oczom ukazała się straszna blizna której nie miałem. Pierwszy raz ją na oczy widziałem. Ciągła się od biodra aż po klatkę piersiową.
-Co pan sobie zrobił?
-Nic. 
-To skąd ta blizna? Jak pan przyjechał do naszego szpitala po wypadku jej nie było.
-Ale naprawde nie wiem skąd ona się wzięła.
-Boli?- Dotknał rany a ja syknąłem z bólu. Następnie skurczyłem się z bólu.
-Chce zobaczyć moje dziecko- powiedziałem przez ból.
-W takim stanie? Nigdzie sie pan nie rusza.
-Chce kurwa zobaczyć moje dziecko. Albo pan mi je pokaze albo sam se pójdę bez niczyjej pomocy. Jestem ojcem i mam prawo na zobaczenie mojego dziecka prawda?!-Warknąłem a lekarz podskoczył ze strachu.
-Niech pan chwilę poczeka.-wyszedł z sali i po chwili wrócił z wózkiem inwalidzkim. 
-Niech pan siada.-Wskazał na Wózek.
-Nie.Pójdę na nogach!-Krzyknąłem.
-Nie może pan
-No to się zdziwisz- wstałem i ruszyłem w kierunku drzwi. Lekarz niechętnie zaprowadził mnie do mojego maleństwa. Okazało sie że mam córeczkę. Gdy doszliśmy lekarz podał mi ją na ręce. Była taka mała,bezbronna i cudowna. Miała oczy i nosek po Nat a po mnie kręcone włoski.  Płakałem a moja córka się na mnie patrzyła uśmiechając się. Nie mogłem uwierzyć w to że jestem ojcem. To wszystko się tak szybko dzieje. Za szybko ale to nie zmienia faktu że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
-Musi pan już ją oddać. A sam udac się na badania- powiedziała zabierając moją księżniczkę z rąk. Oburzony poszedłem na te głupie badania. Później wróciłem do mojego dziecka. Cały dzień patrzyłem jak ona sobie słodko śpi. Co chwila przychodził lekarz i kazał mi iść się położyć ale go nie słuchałem. 
*Wieczorem*
Wyniki są pozytywne a na tą rane dali mi maść. Mogę już jechać do domu! Zadzwoniłem przed chwilą do Niall'a żeby po mnie przyjechał. Gdy powiedziałem że ma się zjawić pod szpitalem zaczął panikować ale ja go uspokoiłem. Teraz nakładam na siebie koszulkę i czekam na Niall'a. Nie mogę się doczekać reakcji blondyna na wieść że jestem ojcem. Usłyszałem pukanie do drzwi. Odwróciłem się i zobaczyłem Niall'a.
-Hej stary co ci się stało?
-Mały wypadek
-Co?
-No nie ważne
-Dobra to jedziemy?
-Nie
-Czemu?
-Muszę coś jeszcze odebrać
-Wyniki?
-Tak ale coś jeszcze
-Co? -chłopak zmarszczył brwi.
-Dziecko- odparłem zadowolony a Niall upadł na podłogę. Pomogłem mu wstać i wszystko mu wyjaśniłem nie mógł na początku uwierzyć w to ale później uwierzył mi. Zeszliśmy do wyjścia. Poszliśmy jeszcze po moją księżniczkę.Niall gdy ją zobaczył nie mógł oderwać od niej wzroku. Poszliśmy odebrać wyniki. A następnie udaliśmy się do samochodu. Niall rzucił mi kluczyki. A ja spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.
-Ja trzymam królewnę a ty prowadzisz- odparł wsiadając do samochodu z moim dzieciem. Ja się uśmiechnąłem i wsiadłem do samochodu. Ruszyliśmy. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy. Gdy weszliśmy do domu od razu Niall zadzwonił do wszystkich że mam dziecko. Po 15 minutach mój dom był pełen gości. Dani wraz z Perrie i El zajęły się moją dziewczynką a ja poszedłem do sypialni. Postanowiłem że nazwę ją Nicol. Po mamie Natalie. 
,,Harry będziesz dobrym ojcem?
Przecież nie dasz rady wychować sam Nicol.
Musisz ją oddać do domu dziecka.''
30Kom i daje next ;3

sobota, 1 lutego 2014

Cz.21

*Harry*
Straciłem panowanie nad samochodem i uderzyłem w drzewo. Usłyszałem tylko huk a po chwili dwóch panów dładło mnie na jakimś łóżku. Szybko domyśliłem się ze to są nosze a ci mężczyźni to lekarze próbujacy mi ratować życie.
-Harry przepraszam. Ja nie chciałam- usłyszałem głos Natalie.
-Nic się nie stało.
-Przepraszam z kim pan rozmawia?- powiedział jeden z lekarzy a ja straciłem przytomność.
*Sen Hazzy*
-Ja już jestem uszykowana- odparła zadowolona, tryskająca szczęsciem Natalie.
-Ja też kochanie -odparłem próbując skraśc buziaka ale dziewczna robiła tzw. uniki i nie mogłem jej pocałować. Oburzony wziąłem walizki i wyszedłem z domu. Schowałem torby do samochodu i ruszyliśmy. Po drodze wstąpiliśmy bo chłopaków i ich wybranki i razem pojechaliśmy pod wytyczone miejsce. Dziewczyny nie wiedziały gdzie je zawozimy bo to my z chłopakami robimy dla nich taką niespodziankę dlatego też zawiązałyśmy im opaski na oczy.
-Już jesteśmy na miejscu- odparłem zadowolony. Zawieźliśmy dziewczyny nad morze. Gdy tylko im pokazaliśmy te piękne widoki dziewczyny nie chciały wracać do domu. 
-Harry...- szepnęła mi na ucho Nat gdy siedzieliśmy na kocu wpatrując się w gwiazdy.
-Tak?- odparłem. Po chwili dziewczyna wstała wyciągając w moim kierunku rękę. Bez wahania chwyciłem ją a chwile potem spacerowaliśmy po brzegu morza.
-Jak tu pięknie - zatrzymała się dziewczyna patrząc się w księżyc oświetlający nas obojga. Natalie zaczęła się rozbierać a ja patrzyłem się na nią z niedowierzaniem. Zauważyła to. 
-Nie chcesz się sam rozebrać to sama to zrobie- zaśmiała się przegryzając wargę.  Zaczęła powoli zdejmować mi koszulkę a ja zająłem się spodniami. Gdy byłem w samych bokserkach a Natalie w bikini weszliśmy do wody całując się.
*Rzeczywistość*
Obudziłem się cały spocony. Kurwa czemu to sen? Czemu ona nie może do mnie wrócić? Nagle usłyszałem głos który sparaliżował moje ciało. Głos Kathy która rozmawiała z lekarzem. Usłyszałem tylko urywki ich rozmowy.
-Tak jestem jego dziewczyną- powiedziała Kat
-To może pani do niego wejść- odpowiedział lekarz. Szybko zamknąłem oczy udawając że jeszcze jestem w śpiączce. Osoba przysunęła krzesełko do mojego łóżka łapiąc mnie za ręke.
-Harry ja cię kocham. Nie mogę z ciebie zrezygnować. Powiedz co się stało że miałeś wypadek? To moja pojebana siostrzyczka która nie żyje?- moje nerwy nie wytrzymały.
-Jeszcze raz tak nazwiesz Natalie a rozjebie ci łeb suko- otworzyłem oczy i ścisnąłem jej rękę tak że dziewczyna sykneła z bólu.
-Harry to ty już się przebudziłeś?- spytała z niedowierzaniem. 
-Wyjdź- wrzasnąłem
-Ale Harry
-Wyjdź kurwo!
-Pożałujesz tego śmieciu- wstała i wyszła trzaskając drzwiami. Spojrzałem w okno. Wszystko takie uśmiechnęte a ja? A ja ciągle kurwa przybity. Jak nie szpital co coś z zabójstwem. Nagle zobaczyłem postać Natalie siadającą na rogu mojego łóżka. 
-Kochanie wszystko w porządku? - spytała zmartwiona.
-Tak. Teraz tak.
-Słońce ja nie chciałam tego. Nie chciałam żebyś teraz przeze mnie leżał w szpitalu.
-Ja to wiem. Nie gniewam się.
-Mam dla ciebie niespodziankę. 
-Jaką? - odparłem a do sali wszedł lekarz. Nat zniknęła.
-Dzień dobry panie Styles- przywitał mnie Lekarz swoim uśmiechem.
-Dzień dobry- odparłem.
-Jak się pan czuje?
-Dobrze. O wiele lepiej.
-Cieszę się. Pamięta pan naszą rozmowę przez telefon?
-Tak tylko nie wiem o co panu chodziło.
-No więc... Jest pan ojcem...


Jak się podoba?
Dacie radę do 40kom?